Białołęcki zachód słońca

W poprzednim wpisie wspominałem o spacerze z psem, o tym jak ostatnio eksplorowałem rewiry nadwiślańskie - oczywiście od swojej białołęckiej strony. Jest tu miejscami naprawdę malowniczo.


 Kolejny pstryk znad Wisły. Ostatni? Nie wiem. Zobaczymy w najbliższym czasie. Póki co zostawiam Was z białołęckim zachodem słońca.

Komentarze

  1. O, a dlaczego ostatni? Wyprowadzasz się, czy kończysz blogowanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z blogosfery zastanawiam się czy aby nie zniknąć. Ostatnio zaniedbuję prowadzenie bloga. Chociaż pomysły jakieś są to nie do końca mam kiedy zrealizować. Na razie zostaję. Chodziło o bardziej ostatnie foto z tego miejsca, aczkolwiek nie wiem - teren jest dosyć rozległy, przeszedłem w jednym kierunku.

      Usuń
    2. A, rozumiem. U mnie na blogu też są przestoje, bo jak wiesz od kilkunastu lat w stolicy nie mieszkam, a zdjęcia robię tylko przy okazji przyjazdu do rodziny lub załatwiania spraw. W lutym mnie nie było, to nie ma zdjęć za bardzo. Ale będą. Klusię ma ostatniego dnia lutego swój ostatni egzamin i od marca będę mieć więcej czasu na wyjazdy. No i w pogodę muszę trafić, bo robienie zdjęć w ulewie to żadna przyjemność, a w tym roku od stycznie ciągle luja i luja. Bardzo mi się marzy ponowne odwiedzenie Saskiej Kępy i Pragi.

      Usuń

Prześlij komentarz